PODEJMOWANE DZIAŁANIA LEŚNE ŻABY
(Czerwiec 2015’)
Dlaczego leśne? Bo skojarzenie z Lesiowymi…he he! Leszek Nowak już czwarty rok (minie w październiku) prowadzi w Czerńczycach tę niezwykłą Grupę Śpiewającą. Niezwykłą pod względem jakości wykonania i jego dynamizmu. Niezwykłą, bo swego czasu jedyną. Dzięki nim ratowany był wówczas śpiew liturgiczny w tamtejszym kościele- organisty nie było, ksiądz śpiewa jak śpiew, wierny lud niewiele lepiej…he he! Dziś ta oferta jest bogatsza, bo mamy Michała- organmistrza, bo powoli tworzy się śpiewająca grupa dorosłych, ale…Ale „Lesiaki” niezmiennie pozostają naszym Skarbem. Ludzie ściągają z różnych stron, aby ich usłyszeć. Zapraszają ich też do swoich parafii i kościołów- zwłaszcza do sąsiednich Muszkowic. Dzieci te nasze (młodzież prawie) prowadzą i ubogacają śpiew w tygodniu, w niedziele i we wszystkie wielkie uroczystości- ostatnio na Pierwszej Komunii i Rocznicy. Nie wyobrażamy sobie liturgii bez ich udziału.
Rozwijają się. Walczą z „gwiazdorzeniem” i lenistwem (Wiki podpisała nawet w tym względzie stosowny dokument…he he). Przezwyciężają rutynę i nawyki wymagające korekty- np. zmiana słów w piosence „Czym zasłużyłem”, gdzie „bym czuła zawsze”, trzeba zmienić na „abym czuł zawsze”, bo tak jest poprawniej.
Dlaczego jeszcze leśne? Ponieważ mają w sobie trochę kniejowej dzikości…he he!
Dlaczego żaby? A, to już kwestia naszego ostatniego grilla. Na zakończenie sezonu. Przy czerńczyckiej remizie. Burza. Deszcz. Zadaszenie. Biesiada. A potem szaleństwa w kałużach…he he! Nie ma co za wiele o tym pisać, bo zdjęcia mówią same za siebie…he he! Żabowate wariacje. Czysta dziecięca radość, do której dołączyli nawet Kacper i Nata- do pewnego momentu starali się trzymać fason poważniaków…he he! Furorę robiła Nikola z mopem. Wiki w gumowych butach i galotach. Maczo i Michał kompletnie przemoczeni. Magda zadziwiona, bo raz pierwszy z nami.
Podzięka Panu Bogu za ten Zespół. Za miniony czas. Podzięka Leszkowi i jego Edycie, bez której nic. Wdzięczność Anecie, Iwonie (jakie one robią sałatki!), Marioli (drożdżóweczka prima sort!) i Joli, która lubi kaptury i dokarmia radośnie inwentarz sąsiada…he he! Dzięki też mężom ich i wszystkim, którzy do istnienia i działania „Lesiaków” przykładają myśl i dłoń!
Proboszczu Wojtku
|